niedziela, 20 marca 2011

"Wylęgarnia: Królowa śmierci" Miroslav Zamboch

Drugi tom lub ściślej mówiąc, druga część "Wylęgarni" zaskakuje bardziej niż pierwsza, okazuje się bowiem że była ona tylko wstępem do tej właściwej historii. Główna bohaterka wraz ze swoimi kompanami wręcz działa niczym super bohater, raz kogoś śledzi, raz z kimś walczy aby za chwilę odkryć tajniki nowoczesnej fizyki. Trzeba przyznać że tym razem akcja toczy się dynamicznie, wręcz czasem nie nadążałem nad nią, zwłaszcza za narracją, ale ani na chwilę nie straciłem przyjemności z czytania tej powieści. Zamboch w końcu zaoferował mi taką fantastykę, jakiej oczekiwałem w pierwszym tomie.

W końcu mamy krew, magie i nowoczesność, świetne ilustracje stworzył Filip Myszkowski, dodają one jedynie smaczku całej opisywanej historii. Jedyna wada, to nierówność obu tomów. Pierwsza część "Wylęgarni" to książka sensacyjna z niewielkim dodatkiem fantastyki, w drugiej mamy czysty surrealizm odpowiednio ubrany w konwencję typowego kryminału. Może ma to dobre strony, ale wielu fanów może podzielić, ta nagła różnica, każdy może oczekiwać w kolejnej części, to co podano mu w poprzedniej. Obie części "Wylęgarni" wnoszą coś nowego do panującego trendu w powieściach fantastycznych. Zamboch nie boi się eksperymentów literackich i przyznać trzeba, że wychodzi mu to jedynie na dobre. Cieszy też fakt samego miejsca w którym dzieje się akcja, a mianowicie Praga, miasto bliższej naszej naturze, kulturowo czy geograficznie, od stereotypowych amerykańskich metropolii.

"Wylęgarnia: Królowa Śmierci" to książka skierowana do miłośników fantastyki, lecz myślę, że nowoczesny styl zastosowany w tej książce, sprawi że sięgnie po nią szersza grupa czytelników. Osobiście uważam, że strzałem w dziesiątkę było zmienienie bohatera, i całej fabuły, nadało typowej świeżości, to czego w powieściach tego autora poszukiwałem, pierwszy raz nie miałem przewidywalnego bohatera przed oczami, a seksowną uzdolnioną kobietę, która intryguje i zaciekawia, sprawia że dla niej chce się wertować dalsze kartki tej książki. Czułem, że pierwszy raz od dawna zostałem zaspokojony jako czytelnik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz