"Na ostrzu noża" to kolejna powieść Miroslava Żambocha, w której po raz kolejny spotykamy prawdziwego wojownika i bohatera - Koniasza. Nasz bohater dostał zlecenie od miejscowego prawnika. Z początku wydawało się że jest to proste zadanie, jednak z czasem okazało się ono zabójczo trudne. Plan polegał na organizacji karawany z osadnikami oraz przeprowadzenie jej bezpiecznie do "Ziemi Obiecanej". Jednak zdarzające się próby zabójstwa i mnóstwo innych niespodzianek, uświadamia naszemu głównemu bohaterowi, że ktoś nie chce, aby karawana dojechała do celu.
Szkoda, że pierwszy tom w całości opiera się na przygotowaniach do tej wyprawy, a na akcje i przygody musimy poczekać do drugiego. Sam zamysł tej powieści, przypomina mi scenariusz dobrego westernu. Karawana z kolonistami czy zręczny kowboj strzelający szybciej niż jego własny cień. W powieści kowboj nie ma rewolwera lecz miecz, zmieniona została także sceneria, ale wątki fabularne - te same co na dzikim zachodzie.
Żamboch przedstawia Koniasza jako człowieka rozerwanego między dobrem i złem. Jest to bezlitosny morderca, istna maszyna do zabijania, jednak z drugiej strony to człowiek oczytany, inteligentny, posiadający własny kodeks honorowy. W książce pojawia się i kobieta obok bohatera, piękna, inteligentna ale pozostająca poza zasięgiem. Niby wszystko wydaje się ciekawe, ale bardzo w stosunku do poprzednich powieści, podobne. Przypomnijmy sobie "Bez lęku", tam również jest pozornie łatwa misja, najemnik, który nieszczęśliwie się zakochał. Nawet esencja książki - sceny walki, są jakby znajome. Jak w innych powieściach Żambocha nas bohater sam pokonuje wszystkich, przy pomocy różnorodnej broni.
Warto jednak zaznaczyć, że Żamboch pierwszy raz częściowo zrezygnował z narracji pierwszoplanowej, większość wydarzeń obserwujemy z punktu głównego bohatera, ale mamy też historię opowiadane z perspektywy jego pomocników. Ciekawą postacią jest Kowalski, farmer a obecnie najemnik, wyruszający nie dla sławy i pieniędzy w tą podróż, a dla spełnienia marzeń. Pragnie za zarobione pieniądze kupić działkę z ziemią i postawić upragniony własny dom.
Trudno ocenić ostrze noża po przeczytanej pierwszej części, ciężko zrozumieć przesłanie Żambocha, dlatego polecam przeczytać oba tomy, zanim oceni się ten tytuł. Książka na pewno przypadnie do gustu czytelnikom poszukującej rozrywkowej lektury.
Miroslav Zamboch - życie i twórczość
Miroslav Zamboch - wiele ciekawych informacji o autorze cyklu "Koniasz" i jego dziełach
piątek, 1 kwietnia 2011
środa, 23 marca 2011
"Na ostrzu noża. Tom II" Miroslav Zamboch
Podobnie jak pierwszy tom tej powieści, drugi tak samo kojarzy nam się z "dzikim zachodem". Inne są oczywiście scenerie oraz narzędzia jakie używają bohaterowie, np. zamiast rewolweru jest kusza, a zamiast Indian jest barbarzyńskie plemię. Tak samo jak w dobrym westernie Baxtera, osadnicy wyruszają w niebezpieczną i długą podróż, która ma ich doprowadzić do upragnionego raju, ziemi obiecanej.
Podczas podróży przyjdzie im walczyć z trudnościami, jak brak wody czy niesprzyjająca pogoda oraz ataki bandytów. Mamy także przeprawę przez rwącą rzekę oraz chwiejący się most, te przeszkody jednak wydają się być niczym wobec ludzkich zachowań, jakie możemy obserwować na kartach powieści. Z czasem ludzie zaczynają się dzielić, wybuchają konflikty oraz kłótnie, najbardziej odważni próbują przejąć władzę. Ale nad wszystkim czuwa jeden bohater, Koniasz. Dla niektórych porównanie powieści fantastycznej, gdzie mamy wątki magii i miecza, z westernem może wydać się nieodpowiednie, jednak trzeba przyznać autorowi, że jego pomysł okazał się trafny. Zamiast kolejnego opowiadania, o niezwyciężonym i obracającym wszystko w proch bohaterze, otrzymujemy książkę, która w odróżnieniu od poprzednich arcydzieł Zambocha zasadniczo się różni. Mamy więcej zbiorowości, między innymi w końcu szerzej są przedstawieni, poszczególni członkowie karawany. Jednak autor i tak skupia się na Koniaszu, jest to osoba która ciągle ma pełno na głowie, tu stacza pojedynek by ratować osadników by zaraz kogoś przypalić. Mimo że czuje się on coraz bardziej zmęczony, psychicznie i fizycznie, to jednak pozostaje niezwyciężony.
Co do samej książki, brakowało mi pogłębienia charakterów poszczególnych bohaterów. Znów nie było rozwiniętego wątku miłosnego, a pisarz znów skupiał się praktycznie na Koniaszu. Może w następnej powieści doczekamy się czegoś nowego. Oczywiście książkę polecam wszystkim, lubiącym nagłe zwroty akcji. Niestety scenariusz jest zawsze taki sam, niekiedy to przyciąga, sprawia że chce się ją dalej czytać, a czasem powoduje zatrzymanie weny do wertowania dalszych kartek, ponieważ i tak wiadomo jak to się skończy.
Podczas podróży przyjdzie im walczyć z trudnościami, jak brak wody czy niesprzyjająca pogoda oraz ataki bandytów. Mamy także przeprawę przez rwącą rzekę oraz chwiejący się most, te przeszkody jednak wydają się być niczym wobec ludzkich zachowań, jakie możemy obserwować na kartach powieści. Z czasem ludzie zaczynają się dzielić, wybuchają konflikty oraz kłótnie, najbardziej odważni próbują przejąć władzę. Ale nad wszystkim czuwa jeden bohater, Koniasz. Dla niektórych porównanie powieści fantastycznej, gdzie mamy wątki magii i miecza, z westernem może wydać się nieodpowiednie, jednak trzeba przyznać autorowi, że jego pomysł okazał się trafny. Zamiast kolejnego opowiadania, o niezwyciężonym i obracającym wszystko w proch bohaterze, otrzymujemy książkę, która w odróżnieniu od poprzednich arcydzieł Zambocha zasadniczo się różni. Mamy więcej zbiorowości, między innymi w końcu szerzej są przedstawieni, poszczególni członkowie karawany. Jednak autor i tak skupia się na Koniaszu, jest to osoba która ciągle ma pełno na głowie, tu stacza pojedynek by ratować osadników by zaraz kogoś przypalić. Mimo że czuje się on coraz bardziej zmęczony, psychicznie i fizycznie, to jednak pozostaje niezwyciężony.
Co do samej książki, brakowało mi pogłębienia charakterów poszczególnych bohaterów. Znów nie było rozwiniętego wątku miłosnego, a pisarz znów skupiał się praktycznie na Koniaszu. Może w następnej powieści doczekamy się czegoś nowego. Oczywiście książkę polecam wszystkim, lubiącym nagłe zwroty akcji. Niestety scenariusz jest zawsze taki sam, niekiedy to przyciąga, sprawia że chce się ją dalej czytać, a czasem powoduje zatrzymanie weny do wertowania dalszych kartek, ponieważ i tak wiadomo jak to się skończy.
"Bez litości" Miroslav Zamboch
W naszym kraju, nie często spotyka się autorów książek pochodzących z Czech, a szkoda ponieważ jest to ciekawa alternatywa. Ja, ostatnimi czasy, jestem wręcz zapatrzony w prozę Miroslawa Żambocha. Ten młody czeski pisarz zaskoczył mnie bardzo udanym debiutem. Dlatego ,gdy tylko miałem możliwość przeczytania kolejnej jego powieść, "Bez litości" bez zastanowienia zabrałem się za to, odkładając inne już rozpoczęte książki.
Z początku byłem przerażony, nie powiem, strach we mnie wzbudził czas, jaki będę musiał przeznaczyć na przeczytanie jej. W końcu książka może okazać się nudna, a jest nadto gruba. Jednak już na wstępie moje obawy zostały rozwiane, akcje w tej książce są dynamiczne i szybkie. Każda nowa strona, niesie za sobą niespodziankę. W książce spotkamy się z kłamstwem i zdradą, ale nie zabraknie również gęsto padających na każdym miejscu trupów.
W odróżnieniu od "Sierżanta" w powieści "Bez litości' mamy przedstawiony zupełnie inny świat, są to czasy w których magia jest gatunkiem zagrożonym, a jej używanie jest tępione, w sposób średniowieczny, na stosie. W "Bez Litości" skupiamy się na losach Bakly, byłego gladiatora, którego za określoną kwotę każdy może nająć. Ma on zobowiązanie, a mianowicie rodowy dług, który odpowiednio reguluje, co pół roku. W przypadku nie dotrzymania terminu lub nie uiszczenia opłaty, jego rodzina poniesie konsekwencje, za uprawianie czarów przez jego ojca. Pewnego dnia, gdy Bakly ma praktycznie spłacony cały dług, dostaje on propozycję od bogatego arystokraty, by objąć stanowisko specjalisty od wykrywania oszustw księgowych. Obydwoje udają się do Strefy, jest to miasto wolnego handlu, gdzie anarchia i przestępczość występuje na każdym kroku. Nasz bohater po drodze wplątuje się w różne przygody i spiski. Uwalania piękną dziewczynę oskarżoną o czary oraz zapoznaje się ze schematem świata przestępczego w Strefie.
W tym arcydziele wszystko się przeplata ze sobą, tworząc swoistą sieć nie do rozplątania. Nie brakuje spisków i tajemnic, jednak większość wątków nie zostało do końca wykorzystane, a niektóre znikały nagle bez ładu i składu. Zauważałem bałagan, zamiast oczekiwania na szpiegowsko-polityczną aferę. Książka wydaje mi się za długa, i na siłę jakby rozpychana, czasem traktując widza w sposób naiwny. Oczywiste rzeczy są ignorowane, a bohater zachowuje się jak typowa marionetka, zmieniając co chwilę stronę konfliktu. Znów w książce Zambocha, został przedstawiony wielki i z pozoru głupi zabójca, posiadający twardą skórę, ale miękkie serce. Bakly jest bohaterem niepokonanym, wręcz nieśmiertelnym. Książka była dla mnie ciekawym dodatkiem, ale nie zrobiła na mnie żadnego większego wrażenia. Liczyłem na więcej, niby jest ciekawa ale nie poraża, chyba, że jedynie typową dla tego rodzaju powieści fabułą.
Z początku byłem przerażony, nie powiem, strach we mnie wzbudził czas, jaki będę musiał przeznaczyć na przeczytanie jej. W końcu książka może okazać się nudna, a jest nadto gruba. Jednak już na wstępie moje obawy zostały rozwiane, akcje w tej książce są dynamiczne i szybkie. Każda nowa strona, niesie za sobą niespodziankę. W książce spotkamy się z kłamstwem i zdradą, ale nie zabraknie również gęsto padających na każdym miejscu trupów.
W odróżnieniu od "Sierżanta" w powieści "Bez litości' mamy przedstawiony zupełnie inny świat, są to czasy w których magia jest gatunkiem zagrożonym, a jej używanie jest tępione, w sposób średniowieczny, na stosie. W "Bez Litości" skupiamy się na losach Bakly, byłego gladiatora, którego za określoną kwotę każdy może nająć. Ma on zobowiązanie, a mianowicie rodowy dług, który odpowiednio reguluje, co pół roku. W przypadku nie dotrzymania terminu lub nie uiszczenia opłaty, jego rodzina poniesie konsekwencje, za uprawianie czarów przez jego ojca. Pewnego dnia, gdy Bakly ma praktycznie spłacony cały dług, dostaje on propozycję od bogatego arystokraty, by objąć stanowisko specjalisty od wykrywania oszustw księgowych. Obydwoje udają się do Strefy, jest to miasto wolnego handlu, gdzie anarchia i przestępczość występuje na każdym kroku. Nasz bohater po drodze wplątuje się w różne przygody i spiski. Uwalania piękną dziewczynę oskarżoną o czary oraz zapoznaje się ze schematem świata przestępczego w Strefie.
W tym arcydziele wszystko się przeplata ze sobą, tworząc swoistą sieć nie do rozplątania. Nie brakuje spisków i tajemnic, jednak większość wątków nie zostało do końca wykorzystane, a niektóre znikały nagle bez ładu i składu. Zauważałem bałagan, zamiast oczekiwania na szpiegowsko-polityczną aferę. Książka wydaje mi się za długa, i na siłę jakby rozpychana, czasem traktując widza w sposób naiwny. Oczywiste rzeczy są ignorowane, a bohater zachowuje się jak typowa marionetka, zmieniając co chwilę stronę konfliktu. Znów w książce Zambocha, został przedstawiony wielki i z pozoru głupi zabójca, posiadający twardą skórę, ale miękkie serce. Bakly jest bohaterem niepokonanym, wręcz nieśmiertelnym. Książka była dla mnie ciekawym dodatkiem, ale nie zrobiła na mnie żadnego większego wrażenia. Liczyłem na więcej, niby jest ciekawa ale nie poraża, chyba, że jedynie typową dla tego rodzaju powieści fabułą.
wtorek, 22 marca 2011
Krawędź żelaza. Tom II. Miroslav Zamboch
Na wstępie zaznaczę, że autor w drugiej części "Krawędzi żelaza", zastosował to samo, co w przypadku "Na Ostrzu noża". Czyli najpierw mamy nieciekawy, nudny, i ciągnący się tom pierwszy, po czym otrzymujemy ciekawszą powieść w tomie drugim. Dziwna to praktyka, gdyż czytelnik jest raczej przyzwyczajony do innego schematu, kiedy to kolejna część zazwyczaj nie dorównuje pierwszej. Jednak "Krawędź żelaza" łamię tą tezę, druga część mile mnie zaskoczyła.
W drugim tomie "Krawędzi żelaza" otrzymujemy o wiele ciekawsze historie, niż te które poznaliśmy w poprzednich książkach. Być może wpływ na to ma, że nasz bohater, Koniasz w końcu nie jest taki stereotypowy i poznajemy jego ludzką naturę. A może wynika to z długości, mamy tutaj krótsze opowiadania bardziej dynamiczne, nie ciągnące się tak. W drugiej części dzieje się o wiele więcej niż to, z czym mieliśmy do czynienia w pierwszym tomie. Jednak autor nie uciekł od fabuły, w której trup pada gęsto w nieprawdopodobnych ilościach, nawet Rambo przy nim to "amator". Jeśli chodzi o warstwę językową to Zamboch prezentuje cały czas porządną, warsztatową robotę, i nie ma powodów, by się czegoś doczepić.
Jeśli chodzi o samą fabułę, to w drugiej części opowiadania, mamy kontynuacje niektórych historii. Nasz bohater jest już nieco wiekowy, wolniej się regeneruje z obrażeń i staje się mądrzejszy. Pojawiają się pierwsze wahania emocjonalne, i myśli o porzuceniu miecza, stabilizacji u boku jakiejś kobiety i dożycia sędziwego wieku. Nie wiemy czy mu się to udaje, bowiem zakończenie jest, ale autor pozostawił otwartą furtkę. Najważniejsze, że między tymi wątkami, co chwile pojawia się nowy twardziel, czy wojownik który chce pokonać naszego bohatera. Dzięki temu, w drugiej części tomu otrzymujemy powieść, pełną akcji, jednak nie brakuje w niej spokojniejszych przerywników. Książka ta, to kolejne arcydzieło autora, po którym człowiek pragnie wziąć coś bardziej poważniejszego, jednak była warta uwagi i czasu jaki dla niej poświęciłem. Liczę że przeczytam jeszcze kiedyś, o dalszych przygodach Koniasza.
W drugim tomie "Krawędzi żelaza" otrzymujemy o wiele ciekawsze historie, niż te które poznaliśmy w poprzednich książkach. Być może wpływ na to ma, że nasz bohater, Koniasz w końcu nie jest taki stereotypowy i poznajemy jego ludzką naturę. A może wynika to z długości, mamy tutaj krótsze opowiadania bardziej dynamiczne, nie ciągnące się tak. W drugiej części dzieje się o wiele więcej niż to, z czym mieliśmy do czynienia w pierwszym tomie. Jednak autor nie uciekł od fabuły, w której trup pada gęsto w nieprawdopodobnych ilościach, nawet Rambo przy nim to "amator". Jeśli chodzi o warstwę językową to Zamboch prezentuje cały czas porządną, warsztatową robotę, i nie ma powodów, by się czegoś doczepić.
Jeśli chodzi o samą fabułę, to w drugiej części opowiadania, mamy kontynuacje niektórych historii. Nasz bohater jest już nieco wiekowy, wolniej się regeneruje z obrażeń i staje się mądrzejszy. Pojawiają się pierwsze wahania emocjonalne, i myśli o porzuceniu miecza, stabilizacji u boku jakiejś kobiety i dożycia sędziwego wieku. Nie wiemy czy mu się to udaje, bowiem zakończenie jest, ale autor pozostawił otwartą furtkę. Najważniejsze, że między tymi wątkami, co chwile pojawia się nowy twardziel, czy wojownik który chce pokonać naszego bohatera. Dzięki temu, w drugiej części tomu otrzymujemy powieść, pełną akcji, jednak nie brakuje w niej spokojniejszych przerywników. Książka ta, to kolejne arcydzieło autora, po którym człowiek pragnie wziąć coś bardziej poważniejszego, jednak była warta uwagi i czasu jaki dla niej poświęciłem. Liczę że przeczytam jeszcze kiedyś, o dalszych przygodach Koniasza.
Krawędź żelaza. Tom I. Miroslav Zamboch
Zabierając się za 1 tom, powieści "Krawędź Żelaza", liczyłem na coś podobnego do wcześniejszych przygód Koniasza. Jednak nie mamy tutaj do czynienia ze zwykłą opowieścią a zbiorem różnych, krótkich historii. Jest to znacząca odmiana, gdyż można znaleźć zbiór naprawdę ciekawych i różnorodnych opowiadań. W świecie Miroslava Zambocha, mamy dziki zachód z dodatkiem świata duchów oraz magii. Główny bohater jest targany różnymi przeciwnościami losu. Oczywiście Koniasz jak zawsze wychodzi zwycięską ręką.
Po pewnym czasie zaczął mnie irytować, aż zniechęcać powtarzany kilkukrotnie tekst o braku urody bohatera, ile razy można czytać że nasz główny bohater jest szpetny, ile razy miał złamany nos, czy ile ma blizn na ciele.To chyba normalne, więc nudne są momenty, gdy o tym czytamy to po raz kolejny. Jeszcze denerwujące może być to, że co drugi wojownik którego pokonuje Koniasz, był najlepszym wojownikiem z jakim walczył. Autor stara się opisywać historię bohatera w sposób ludzki, gdy trzeba to walczy i używa miecza, gdy trzeba pomyśleć to używa głowy, posiadając przy tym niesamowicie duże szczęście.
Nasz bohater jest często ranny, chory, znajduje się w sytuacjach bez wyjścia, a co najciekawsze nigdy praktycznie nie ma pieniędzy, ale wciąż jest mężczyzną kochającym życie. Jak to na bohatera podróżującego ciągle, i zmieniającego często miejsca, nie ma on czasu na trwałe związki, i nie grzeszy urodą o czym już wspomniałem.
Polecam wszystkim ten zbiór opowiadań Miroslava Zambocha. Pełno tu przemocy, akcji i napięcia trzymającego czytelnika w niepewności, historie są oryginalne i dosyć krótkie, przez co miło się je czyta. W końcu autor, zrozumiał potrzeby czytelników, i nie serwuje nam grubej powieści, której wątki, zanim się rozkręcą to już się kończą, a dotarcie do nich zajmuje czytelnikowi wieki. Wciąż mi jednak brak, jakiejś głębszej fabuły, wszystko jak w poprzednich książkach jest przewidywalne, nie jest to złe, ale z czasem staje się monotonne. Widząc kolejnego przeciwnika naszego bohatera, wiemy że jest on już na pozycji przegranej, gdyż Koniasz jest niezwyciężony, niczym młody Bóg.
Po pewnym czasie zaczął mnie irytować, aż zniechęcać powtarzany kilkukrotnie tekst o braku urody bohatera, ile razy można czytać że nasz główny bohater jest szpetny, ile razy miał złamany nos, czy ile ma blizn na ciele.To chyba normalne, więc nudne są momenty, gdy o tym czytamy to po raz kolejny. Jeszcze denerwujące może być to, że co drugi wojownik którego pokonuje Koniasz, był najlepszym wojownikiem z jakim walczył. Autor stara się opisywać historię bohatera w sposób ludzki, gdy trzeba to walczy i używa miecza, gdy trzeba pomyśleć to używa głowy, posiadając przy tym niesamowicie duże szczęście.
Nasz bohater jest często ranny, chory, znajduje się w sytuacjach bez wyjścia, a co najciekawsze nigdy praktycznie nie ma pieniędzy, ale wciąż jest mężczyzną kochającym życie. Jak to na bohatera podróżującego ciągle, i zmieniającego często miejsca, nie ma on czasu na trwałe związki, i nie grzeszy urodą o czym już wspomniałem.
Polecam wszystkim ten zbiór opowiadań Miroslava Zambocha. Pełno tu przemocy, akcji i napięcia trzymającego czytelnika w niepewności, historie są oryginalne i dosyć krótkie, przez co miło się je czyta. W końcu autor, zrozumiał potrzeby czytelników, i nie serwuje nam grubej powieści, której wątki, zanim się rozkręcą to już się kończą, a dotarcie do nich zajmuje czytelnikowi wieki. Wciąż mi jednak brak, jakiejś głębszej fabuły, wszystko jak w poprzednich książkach jest przewidywalne, nie jest to złe, ale z czasem staje się monotonne. Widząc kolejnego przeciwnika naszego bohatera, wiemy że jest on już na pozycji przegranej, gdyż Koniasz jest niezwyciężony, niczym młody Bóg.
poniedziałek, 21 marca 2011
„Koniasz. Wilk samotnik. Tom II” Miroslav Zamboch
Tak jak się spodziewałem druga część powieści Miroslava Zambocha, wcale mnie nie rozczarowała. Dodam nawet że jest lepsza niż część pierwsza. W pierwszej części rozstaliśmy się z Koniaszem podczas przygotowań do ekspedycji poszukiwawczej. Celem tych poszukiwań miała być tajemnicza twierdza czarodziejów sprzed stuleci. Podczas wielkiej wojny, ukryto tam wiele skarbów jak magiczną broń, zaczarowane kamienie szlachetne czy stare księgi. Artefakty chce mieć u siebie zarówno nasz główny bohater, jak i przedstawiciele tajnego zrzeszenia magicznego.
Nasz bohater uczestniczy w niebezpiecznej podróży, pełnej przygód i niebezpieczeństw ze strony nieprzychylnych ludzi i co ciekawe nieprzejednanej matki natury. Podczas nieobecności głównego bohatera w jego mieście, zaczynają z Krachtiburga znikać jego mieszkańcy. Z początku nie wzbudza to większego zainteresowania, zarówno czytelnika jak i głównego bohatera, zdaje się to być czystym zbiegiem okoliczności. Jednak nagle nasz bohater pojmuje, że przypadki tego typu nie istnieją, a wszystkie wspomniane wydarzenia są jedynie częścią planu jakiegoś szaleńca. Zaczynamy poznawać różnicę między dobrem a złem.
W pewnym momencie nasz zleceniodawca odkrywa karty, Samuel Wicker okazuje się wpływową i ważną personą w mieście, w którym szerzy się strach i niepokój. W pierwszym tomie, główny bohater wydawał mi się istną, maszyną do zabijania, agresywny i niebezpieczny najemnik, w drugiej zaś części miło mnie zaskoczył. Było więcej w jego wykonaniu sprytnych i przemyślanych działań, mieliśmy przedstawionego bohatera walecznego z niesamowitą siłą, ale troszczącego się o innych. Pierwszy raz bohater w książkach Zambocha odczuwał empatię, niesamowite ile potrafi stracić i jak się poświęcić dla niewinnych ludzi. Koniasz to dla mnie taki romantyk, ale bez sumienia.
Drugą część przeczytałem tak samo szybko jak pierwszą, nie mam się do czego doczepić, i pierwszy raz żałuje że jest to już druga część, i im bliżej końca było tym bardziej czułem się zawiedziony, czemu tak mało, jednym słowem świetna robota panie Zamboch oby więcej takich książek jak "Koniasz. Wilk samotnik. Tom II”.
Nasz bohater uczestniczy w niebezpiecznej podróży, pełnej przygód i niebezpieczeństw ze strony nieprzychylnych ludzi i co ciekawe nieprzejednanej matki natury. Podczas nieobecności głównego bohatera w jego mieście, zaczynają z Krachtiburga znikać jego mieszkańcy. Z początku nie wzbudza to większego zainteresowania, zarówno czytelnika jak i głównego bohatera, zdaje się to być czystym zbiegiem okoliczności. Jednak nagle nasz bohater pojmuje, że przypadki tego typu nie istnieją, a wszystkie wspomniane wydarzenia są jedynie częścią planu jakiegoś szaleńca. Zaczynamy poznawać różnicę między dobrem a złem.
W pewnym momencie nasz zleceniodawca odkrywa karty, Samuel Wicker okazuje się wpływową i ważną personą w mieście, w którym szerzy się strach i niepokój. W pierwszym tomie, główny bohater wydawał mi się istną, maszyną do zabijania, agresywny i niebezpieczny najemnik, w drugiej zaś części miło mnie zaskoczył. Było więcej w jego wykonaniu sprytnych i przemyślanych działań, mieliśmy przedstawionego bohatera walecznego z niesamowitą siłą, ale troszczącego się o innych. Pierwszy raz bohater w książkach Zambocha odczuwał empatię, niesamowite ile potrafi stracić i jak się poświęcić dla niewinnych ludzi. Koniasz to dla mnie taki romantyk, ale bez sumienia.
Drugą część przeczytałem tak samo szybko jak pierwszą, nie mam się do czego doczepić, i pierwszy raz żałuje że jest to już druga część, i im bliżej końca było tym bardziej czułem się zawiedziony, czemu tak mało, jednym słowem świetna robota panie Zamboch oby więcej takich książek jak "Koniasz. Wilk samotnik. Tom II”.
„Koniasz. Wilk samotnik. Tom I” Miroslav Zamboch
Miroslav Zamboch w pierwszym tomie "Wilk samotnik" opisuje nam historię Koniasza, typowego łowcy artefaktów o magicznych mocach pochodzących z przeszłości. Wielka wojna zakończyła się kilkaset lat temu, a używanie magii i związanych z nią przedmiotów jest zabronione, wszystkiego pilnuje Konwent. Rozprawia się z nieposłusznymi ludźmi pomimo że jest instytucją o twardej strukturze. No, ale w końcu zakazany owoc smakuje najlepiej, a to co nieznane chcemy dostać jeszcze bardziej.
Nasz główny bohater Koniasz, nie posiada żadnych uzdolnień magicznych, mimo to jest zaabsorbowany i zaciekawiony wszystkim co jest związane z życiem czarodziejów sprzed lat. Czy to magiczna broń, czy to mapy, a nawet stare księgi, czy zaczarowane magiczne kamienie, w tym gustuje nasz bohater. Koniasz niejednokrotnie poprzez swoją ciekawość świata doprowadza się sam do niebezpiecznych sytuacji, z których jak to bywa w powieściach tego autora zawsze wychodzi zwycięsko i praktycznie bez szwanku. Jedyne skutki to blizny, które go szpecą, i wzbudzają strach u postronne gawiedzi.
Nasz bohater jest świetnym i doskonałym wojownikiem, odnoszącym sukcesy w interesach, warto zaznaczyć, że jest osobą oczytaną oraz bardzo inteligentną. W pierwszej części powieści Miroslava Zambocha zastajemy naszego bohatera, w momencie przyjmowania zlecenia od mistrza tajnego klanu Rumelkowego, Samuela Wickera. Książka jest na prawdę super, dawno nie czytałem tak dobrej powieści fantastycznej, w której mamy historię opowiadaną przez obiektywnego narratora oraz naszego głównego bohatera. Ten sposób narracji sprawia, że fabuła jest dynamiczna przez co staje się bardziej interesująca.
Pierwszy raz duży plus autor zyskuje za dokładnie opisy wszystkich postaci, czy tyczy się to charakteru czy cech fizycznych. W ten sposób poznałem bohaterów, czułem się jakbym ich znał. Książkę polecam każdemu miłośnikowi fantasy, ale nie tylko im, czasem wybranie innego gatunku literatury, może być ciekawym eksperymentem i doświadczeniem dla każdego czytelnika, który pragnie poznać coś nowego, coś czego nie znał do dziś.
Nasz główny bohater Koniasz, nie posiada żadnych uzdolnień magicznych, mimo to jest zaabsorbowany i zaciekawiony wszystkim co jest związane z życiem czarodziejów sprzed lat. Czy to magiczna broń, czy to mapy, a nawet stare księgi, czy zaczarowane magiczne kamienie, w tym gustuje nasz bohater. Koniasz niejednokrotnie poprzez swoją ciekawość świata doprowadza się sam do niebezpiecznych sytuacji, z których jak to bywa w powieściach tego autora zawsze wychodzi zwycięsko i praktycznie bez szwanku. Jedyne skutki to blizny, które go szpecą, i wzbudzają strach u postronne gawiedzi.
Nasz bohater jest świetnym i doskonałym wojownikiem, odnoszącym sukcesy w interesach, warto zaznaczyć, że jest osobą oczytaną oraz bardzo inteligentną. W pierwszej części powieści Miroslava Zambocha zastajemy naszego bohatera, w momencie przyjmowania zlecenia od mistrza tajnego klanu Rumelkowego, Samuela Wickera. Książka jest na prawdę super, dawno nie czytałem tak dobrej powieści fantastycznej, w której mamy historię opowiadaną przez obiektywnego narratora oraz naszego głównego bohatera. Ten sposób narracji sprawia, że fabuła jest dynamiczna przez co staje się bardziej interesująca.
Pierwszy raz duży plus autor zyskuje za dokładnie opisy wszystkich postaci, czy tyczy się to charakteru czy cech fizycznych. W ten sposób poznałem bohaterów, czułem się jakbym ich znał. Książkę polecam każdemu miłośnikowi fantasy, ale nie tylko im, czasem wybranie innego gatunku literatury, może być ciekawym eksperymentem i doświadczeniem dla każdego czytelnika, który pragnie poznać coś nowego, coś czego nie znał do dziś.
Subskrybuj:
Posty (Atom)